piątek, 23 marca 2012

opowiadanie cz.2

Część 2

-To długa historia, nie wiem czy chcesz jej słuchać.
-Chętnie posłucham, mamy jeszcze dużo czasu.
Klementyna zaczęła opowiadać:
-Moja mama kochała konie, były częścią jej życia. Czasami wydawało mi się, że kocha je bardziej niż nas, mnie i mojego tatę, ja też je kochałam, wychowywałam się z końmi. Miałam dwa lata, kiedy mama pierwszy raz wsadziła mnie na Idyllę- jej najlepszego konia. Później zaczęłam jeździć na kucach, mama mnie trenowała. Z czasem miała dla nas coraz mniej czasu. Stratowała w coraz trudniejszych zawodach, musiała więcej trenować, w jej życiu już nie było dla nas miejsca. Wyjeżdżała średnio co dwa tygodnie, nie tylko na zawody, na jakieś szkolenia, pokazy. Czasami rzadziej, ale za to dalej i na dłużej. Mieliśmy 8 koni i 2 kuce. Mimo, że byłam już za duża na kuce, nie pozwalała mi jeździć na swoich koniach. Miałam wtedy 11 lat. Pewnego razu oznajmiła, że wyjeżdża, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zabrała wszystkie konie, kuce mi zostawiła. Powiedziała, że odchodzi, że nie może być najlepsza ciągnąc za sobą córkę i męża. Wyjechała.- Klementyna czuła, że łzy napływają jej do oczu- Znienawidziłam tamto miejsce, tamte kuce, wszystkie konie. Twierdziłam, że to ich wina, że mama od nas odeszła-łamał jej się głos- tata też bardzo cierpiał, gdy go widziałam łzy same napełniały moje oczy, ale nigdy nie chciałam by widział jak płaczę. Przeprowadziliśmy się. Kuce sprzedaliśmy. Na widok jakiegokolwiek konia czułam wielki ból. Tata specjalnie wybrał miejsce, w którego okolicy nie było koni. - już rozkleiła się na dobre.- Z jednej strony je kocham, a z drugiej nienawidzę. Bardzo mi tego brakuje. - Artur nic nie powiedział, tylko ją przytulił. Tego właśnie potrzebowała.
-Dzięki, że mnie wysłuchałeś. Teraz lepiej się czuje, nigdy nikomu o tym nie mówiłam.
-Nie ma za co, to ja powinienem dziękować, że mnie tak wyróżniłaś.
W tej chwili przyjechał autobus. Wsiedli i rozmawiali na różne tematy, do koni już nie wracając. Klementyna wysiadała pierwsza, kiedy już się zbierała Artur powiedział:
-Myślę, że powinnaś iść z nami do stajni. Zastanów się. Jakby coś, to będę czekał na przystanku o 16.30.
-Dobrze zastanowię się. Cześć !
-Pa! mam nadzieję, że przyjdziesz- tego Klementyna nie usłyszała.

4 komentarze:

  1. Naprawdę fajowe ! Napisz coś jeszcze o tej wizycie w stajni please !

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też się podoba ;) Czekam na następny rozdział.
    Zapraszam na mojego bloga jusza-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń