czwartek, 29 sierpnia 2013

#4

Wszyscy punktualnie zjawili się na przystanku, do stajni było niedaleko. Po kilku minutach w busie musieli przejść jeszcze kawałek przez las i już byli w stajni. Nie była to wielka stadnina, ale widać było w niej  porządek oraz pasję.
- Siema ! Raz dwa po konie i na jazdę, musicie się pośpieszyć bo Łukasz musi gdzieś wyjechać wcześniej, a Magda ma indywidualne jazdy. - powitał ich nieznajomy
-Ok, tylko się upewnimy ja biorę Hadesa, Maciek Finezję, a Agata Hulkę ? A i Klementyna to jest Emil- stajenny. Emil-Klementyna koleżanka z klasy. - Artur powiedział i razem ze wszystkimi poszedł na pastwisko.
- Cześć, może cię oprowadzę ?- spytał nieznajomy, który okazał się Emilem
-Chętnie, jeśli to nie problem ?
-Mam wolną chwilę, pokażę ci nasze królestwo a później możesz popatrzeć na jazdę co ty na to ?
- Byłoby super - odpowiedziała Klementyna z uśmiechem.
Stajnia była dosyć duża i przestronna, Klementyna naliczyła około 15 boksów. Na zewnątrz znajdowały się pastwiska i piaszczysta ujeżdżalnia. Z drugiej strony, za stajnią znajdowała się druga ujeżdżalnia, tym razem trawiasta z ustawionym parkurem. Niedaleko od niej znajdowała się niedokończona budowla, prawdopodobnie hala.
-Budujecie halę ? - zaciekawiła się Klementyna
- Powiedziałbym raczej, że odbudowywujemy .
-Jak to ?
-Kilka lat temu się zawaliła, nie wiem co się dokładnie stało, ale wydaje mi się, że od początku miała słaby dach, była już stara, a jak w zimie spadł śnieg i nikt go nie odgarnął po prostu nie wytrzymała. Ale to stare dzieje, jeszcze za starego właściciela.
-Opowiesz mi więcej ?
-Ok, tylko ostrzegam że to długa historia.
Klementyna dowiedziała się, że pół wieku temu znajdowała się tam znana i szanowana stadnina ujeżdżeniowa. Niestety właściciel- pasjonata zmarł, a stadninę przejął jego syn, który o koniach wiedział tylko tyle, że dobrze smakują. Zajął się pieniędzmi, sprzedał większość wartościowych koni i powierzył wszystko przyjacielowi, który zaczął prowadzić tam "stajnię" rekreacyjną. Wysokie ceny i nieprzyjemna atmosfera sprawiły, że ludzie przestali tam przyjeżdżać, zaczęło brakować pieniędzy na utrzymanie, znajomy właściciela popadł w alkoholizm, zajął się hazardem i tak doprowadził posiadłość do ruiny. Pewnego razu stajnię, a raczej jej pozostałość, odwiedziło młode małżeństwo - Magda i Łukasz. Pochodzili z zamożnych rodzin, a także mieli jeszcze dużo oszczędności ze ślubu, więc postanowili zaryzykować i osiedlili się tam na stałe. Mieli trudne zadanie - na nowo przekonać do siebie miejscowych, wykonali je bardzo dobrze. Dziś stajnia tętni życiem, i choć nie jest to luksusowa stadnina sportowa dla wielu koniarzy jest to drugi dom.

Historia opowiadana przez Emila ze wszystkimi szczegółami rzeczywiście zajęła sporo czasu, przez co zwiedzanie się wydłużyło, ale Klementyna  zdążyła obejrzeć jeszcze połowę jazdy.
Zobaczyła siedzącą na ławce przy ujeżdżalni Patrycję i podeszła do niej.
- Czemu nie jeździsz ?
- Oh, mój koń ma kontuzję.
-Masz swojego konia, tutaj ?
- Tak tutaj też jest pensjonat. Jak będziemy sprowadzać konie to ci go pokażę, teraz pooglądajmy trening ok ?
- Ok, czekaj co oni właściwie robią ?
- Przygotowują kadryl na Hubertusa
- Już ? Przecież dopiero wrzesień
- W naszej stajni Hubertus wypada wcześnie, otwieramy sezon, poza tym potrzeba dużo czasu żeby się zgrać. Na razie ćwiczą trójkami, żeby dobrze zapamiętać układ, potem się połączą. W sumie będzie 12 koni, na dodatek z różnych stajni.
- Super- szepnęła Klementyna z podziwem.

Nagle usłyszeli tętent kopyt i tuman kurzu wzburzony przez pędzące konie.

środa, 28 sierpnia 2013

padok, oklep, ziemia

wróciłam z ostatniego wakacyjnego wyjazdu :(
świetnie spędzony czas, w pięknym otoczeniu, a na dodatek z Matyldą <3 
Stajnia Artystyczna Marcinków - magiczne miejsce, polecam wszystkim ! :D 

przy okazji zaliczyłam trzecią glebę z konia... upsi :D
dokładnie jak w opisie, padok, oklep, ziemia. wsiadłyśmy sobie z Matyldą na najspokojniejszą klacz do jazdy - Cancan. Na początku trochę się obawiałam, ale Martylda, która zna te konie od zawsze, powiedziała :" no coś ty, Cancan już nie galopuje, nie pamiętam żeby ona galopowała". 
No to ok, wsiadamy. Mati mnie wrzuciła, później podjechałam do płotu żeby ona mogła wsiąść. Siedzimy już razem, jedziemy, nagle Martylda krzyczy : nie w krzaki nie w krzaki !
niestety było już za późno na ratunek, klacz faktycznie nie galopowała, ale zaczęła brykać i obie skończyłyśmy na ziemi. co prawda nie było mi do śmiechu, ponieważ trochę się obtłukłam, ale później jak wyobraziłam sobie jak to mogło wyglądać nie mogłam powstrzymać śmiechu.

na koniec ku przypomnieniu mówię : ZAWSZE GDY WSIADACIE NA KONIA ZAKŁADAJCIE KASK :)

czwartek, 22 sierpnia 2013

znowu w domu.

wróciłam z Mazur, niestety nie udało się pojeździć, ani nawet pojechać na obchody Święta Konika Polskiego ;< 
właśnie sobie oglądam na Eurosporcie Mistrzostwa Europy, podziwiam ich ;o chociaż różnie bywa, wiadomo są Sportowcy i "sportowcy".

jak z opowiadaniem, pisać dalej czy jest beznadziejnie ? ;> 

środa, 14 sierpnia 2013

opowiadanie #3

-Cześć tato!- rzuciła Klementyna
 -Cześć kochanie, jak pierwszy dzień w szkole ?
 -Super, poznałam kilka świetnych osób.
-Widzisz, mówiłem, że nie ma się czego bać!- odparł pan Wojtek i poszedł dokończyć gotowanie obiadu. Klementyna poszła do swojego pokoju, ciągle nie mogła się przyzwyczaić, soczyście zielone ściany, jasne meble, duże okna. To wszystko bardzo różniło się od jej poprzedniego mieszkania. Wprawdzie pokój ten był nadal bezosobowy, nie rozpakowała jeszcze żadnych pamiątek, nie miała zdjęć ani plakatów do powieszenia, nawet nie zdążyła jeszcze zrobić bałaganu.
 Dziewczyna leżała na łóżku myśląc co zrobić. Nie mogła się zdecydować czy iść do stajni, no bo co powie tacie? Szybko wstała, tak szybko że zakręciło się jej w głowie, podeszła i zaczęła szukać czegoś w głębi szafy.
-Tutaj jest- szepnęła.
 Trzymała w rękach pudełko ozdobione metodą decoupage, które przywiozła z któryś kolonii i przyglądała się mu jakby nie była pewna czy to dobry pomysł. W końcu zdecydowała się i zajrzała do środka. Na spokojnie usiadła na podłodze przeglądając zdjęcia i notatki starannie poukładane w środku. Zdjęcia przedstawiały konie należące do jej mamy, jej mamę jeżdżącą, jej mamę wygrywającą zawody, jednemu zdjęciu przyglądała się dłużej, piękna roześmiana blondynka w siodle trzymająca na rękach malutkie dziecko uparcie próbujące dosięgnąć grzywy pięknego kasztanowatego konia. Ona i jej mama, to chyba ich jedyne wspólne zdjęcie. Postanowiła co zrobi.
 -Obiad gotowy ! -krzyknął tata z kuchni
 Klementyna zerknęła na zegarek, 15:09, nie musi się spieszyć.
 -Już idę !- odkrzyknęła, zebrała szybko wszystkie zdjęcia i wrzuciła pudełko na dno szafy.
_________________________________________________________
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

na razie krótko. właśnie dowiedziałam się, że jutro wyjeżdżam na Mazury. Raczej nie będzie tam internetu, ale na pewno będę miała czas pomyśleć nad opowiadaniem i (w końcu) wymyśleniem tytułu :D dajcie znać co myślicie. jeśli macie jakieś propozycje, życzenia itp, śmiało ! :)

mam nadzieję, że uda mi się gdzieś pojeździć :D

wtorek, 13 sierpnia 2013

zdjęcia

radzę kliknąć w zdjęcia ;)

wracam ?

uh, dawno mnie tu nie było :D myślę nad powrotem, mam nadzieję że ktoś będzie tu zaglądał. jeśli tak, to będę kontynuować opowiadanie :) co u mnie ? W sobotę wróciłam z obozu jeździeckiego. KJ Chrapka <3 Polecam wszystkim, naprawdę ! byłam tam na zimowisku i już wiedziałam że w wakacje muszę wrócić :D Na wakacjach znów z Matyldą (byłyśmy razem na zimowisku), poznałam się z Adą, Marysią, Marcinem i Do <3 Chciałam jechać jeszcze na weekend na "zakończenie wakacji" ale rodzice nie są przychylni :( no trudno, trzeba będzie poczekać do jakiegoś długiego weekendu ^^ Z jeździeckich rzeczy: nauczyłam się tam na prawdę dużo, aktualnie mój problem polega na braku pewności siebie, pewnie przez upadki i przerwę.Staję się coraz bardziej pewna, ale wiem że jeszcze dużo przede mną. Nie, nie załamuję się ja chcę się uczyć i chcę być coraz lepsza ! Pracowałam na drągach, uczyłam się galopować. Niestety tylko na lonży i jeszcze nie miałam odwagi żeby puścić siodło, ale byłam blisko ;D Na szczęście nie zaliczyłam żadnego upadku i nie musiałam piec spadkowego ciasta :D Chociaż wiadomo że najlepsze na świecie są ciasta spadkowe :D Podsumowując, jazdy jak najbardziej na plus, chociaż wiadomo nie każda była idealna, ale też mnie czegoś nauczyły. Trochę potrenuję i w czasie następnego pobytu w Chrapce będę skakać kanapę hahaha :D Inne atrakcje jakie mnie spotkały : dojenie kozy Lolity XD taak, teraz za tym tęsknię ;d ale kozła się nie dotykałam, po tym jak chciał mnie nadziać (ubodzić, nie wiem co robi kozioł) na rogi. Nocowanie na trampolinie połączone z nocą strachów. Dzięki Marcinowi, Dominice i p. Wiktorii, po ścieżce strachu adrenalina mi podskoczyła i chciałam iść dalej w las, no ale niestety tak się złożyło że bylo całkowicie ciemno i nie zauważyłam przeszkody krosowej co zaowocowało potężnym siniakiem na prawym piszczelu XD było mega zabawnie :D Nocne podchody, wyjazdy na termy, pomaganie przy gotowaniu, tworzenie filmików, robienie zdjęć (mam ich około 3000 ;o) woltyżerka, wykłady z Do i Marcinem, jazdy z p. Wiktorią, masaż i rozciąganie koni, granie z Marcinem w papier, kamień, nożyce o Melibois (zawsze przegrywałam ;__;) salta na trampolinie, zaganianie źrebaków, taplanie się w błocie, chrapkowe koszulki, dużo, bardzo dużo super wspomnień i żal że to wszystko tak szybko minęło. Nigdy nie płakałam na zakończenie żadnych obozów, ba nie płakałam na zakończenie 6 klasy, czy 3 gimnazjum. A jak wyjeżdżam z Chrapki nie mogę się opanować, to chyba dowód że jest tam super, mega fajnie. zdjęcia na stronie Chrapki później postaram się wrzucić kilka zdjęć z apartu. Tęsknię dziewczyny ! Jeśli chcecie czegoś więcej to dajcie znać. Ale się rozpisałam, jeśli ktoś przeczytał to to gratuluję! :)