Wszyscy jeżdżący zatrzymali swoje konie, a dziewczyny siedzące na ławce poderwały się szybko i zanim się obejrzały konie były już przy nich. Klementyna pamiętała, że stajnią można bardzo szybko przejść na drugi koniec posesji, oraz że droga którą pędzą konie prowadzi do dosyć ruchliwej jezdni, nie było czasu, trzeba było działać, z pomocą przyszła jej Magda, która najwyraźniej pomyślała o tym samym. Przebiegły przez stajnię i zamykając bramy a tym samym blokując koniom drogę poprowadziły je na trawiastą ujeżdżalnię. Zamknęły bramkę i pobiegły sprawdzić czy nikomu nic się nie stało oraz co wywołało panikę koni. Wszyscy jeźdźcy zsiedli z koni, Agata z Patrycją zostały by pilnować rumaków, a chłopcy byli już na miejscu zdarzenia. Niestety zastał ich tam tragiczny widok, Emil leżał nieprzytomny pod drzewem. Obawiali się najgorszego.
-O Boże! Co się stało?! -krzyknęła Magda
-Nie mam zielonego pojęcia, ale karetka już jedzie. Nie ruszajmy go do przyjazdu ratowników. -odpowiedział Artur
-Chyba wiem co mogło się stać, popatrzcie...- spostrzegła Magda
Wszyscy zwrócili uwagę na zryte pastwisko. Dziki.
-Takie są minusy mieszkania przy pięknym lesie...-podsumowała Klementyna
-Trzeba będzie obejrzeć konie, ja zostanę przy Emilu, a wy idźcie na trawiastą.- rozporządziła instruktorka
Agata z pomocą Patki rozsiodłała wszystkie konie i zostawiła je na ujeżdżali, żeby trochę się rozstępowały. Dołączyły do pozostałych. Szybko obejrzeli wszystkie konie, jakimś cudem żadnemu nic się nie stało. Jeden problem mniej. Musieli zostawić je na ujeżdżalni, tylko sprzątnęli przeszkody, bo cały pastuch z jednego padoku został zerwany. Na szczęście dziki postanowiły "odwiedzić" tylko ostatni padok. Trzy inne pozostały nienaruszone. Całe szczęście, bo niestety nie wszystkie konie mogą razem stać.
W międzyczasie karetka zabrała rannego Emila, Magda poinformowała ich, że Łukasz dowie się wszystkiego jak będzie wracał, oraz że już zadzwoniła do rodziny stajennego.-Miejmy nadzieję ze wszystko będzie dobrze- zmartwiła się Agata.
-Teraz pozostaje nam tylko czekać, na szczęście koniom nic nie jest. -poinformował Magdę Maciek.
-Trzeba będzie odbudować ogrodzenie, no i wzmocnić je od strony lasu. Łukasz kupi nowe taśmy, i później podłączymy je do prądu. Zostaniecie żeby pomóc? Zaraz mam kolejną jazdę.
-Jasne. Nie ma problemu.-wszyscy zgodnie odpowiedzieli.
Poszli do kawiarenki przy hali, bo na razie jedynym ich zajęciem było czekanie. Patrycja zaczęła rozmowę:
-Klementyna, jesteś bohaterką! Działałaś w ułamku sekundy, jak żeś to zrobiła?!
-Powiedzmy, że mam przećwiczone łapanie koni uciekających z padoków i dobrą orientację w terenie.
-Byłaś niesamowita, bez ciebie nie dałabym rady. Mam nadzieję że będziesz nas często odwiedzała.-powiedziała Magda
-No, po takim pierwszym dniu widzę że w tej stajni nigdy nie jest nudno!- wszyscy serdecznie się roześmiali. Rozmawiali jeszcze chwilę, później poszli ogarnąć stajnie. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, bo ciągle nie było żadnego znaku od Łukasza.
Na podjazd zajechał samochód. Wszyscy zbiegli się szybko, chcąc dowiedzieć się jakie wieści przywiózł właściciel stajni.
__________________________________________________________________________
I jak ? :>
Jestem w takim świątecznym nastroju, że ciężko mi pisać nie o Świętach.
Wyczuwam więcej rozdziałów, żeby zgrać się z czasem rzeczywistym ;)
Przepraszam, ale znów mam ogłoszenie:
KOMU LUSTRZANKĘ ?
No nareszcie się doczekałam i mogę powiedzieć, że jest bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuń